lipca 26, 2015

26.07.2015

       Nie masz pomysłu na posta?

    Nie pisz go wcale! To nie jest żart!

Ja jestem takim typem człowieka, który nie rozumie czemu ludzie wstawiają posty co dwa lub trzy dni. Ponoć jest to jakaś systematyka ale czy aby na pewno słuszna?

Wciskanie siłą postów o "niczym" wcale nie jest dobre. Czasami trzeba naprawdę dość sporo czasu aby "nasza nowość" dotarła do szerszej publiki. I nie jest to "robota" na dwa dni. Wklejanie samych zdjęć nie wystarcza, przekonałam się o tym sama (gdy chciałam być jakąś blogerką modową). Trzeba również coś mądrego napisać. A jednak czytając co poniektóre blogi, jest to nie lada wysiłek.
To dotyczy również tych, którzy co tydzień wstawiają jak np. spędzili dzień.
"Dzisiaj mamusia dała mi pieniążki, poszłam z koleżanką do Starbusia, itp". Czy na pewno takie coś  chcą czytelnicy?

Więc jeżeli nie masz pomysłu co nowego napisać na swoim blogu, bo trzy dni temu wstawiłaś/wstawiłeś wpis ( a to bardzo dawno temu ). lepiej jak nic nie napiszesz.
Twoi stali czytelnicy na pewno to docenią i będą chętniej wyczekiwać kolejnych, pomysłowych wpisów. Daj im ten dreszczyk.












A oto moja przyjaciółka Kamila, która jest współautorką dzisiejszych zdjęć oraz z którą będę coś działać na Youtubie, wkrótce.
Zastanawiam się czy byście chcieli jakiegoś ciekawego posta z serii "Back to chool" czyli jakiś haul albo rady? A może wolicie filmik? Piszcie w komentarzach co wolicie i czy to ma się pojawić. Czy to dobry pomysł?

Buziaki

lipca 18, 2015

18.07.2015




       Pamiętacie jak kiedyś już pisałam w urodzinowym poście na temat tego jak ja rozumiem pojęcie „hejt”? Otóż ostatnimi czasy doszły mnie słuchy że jestem żenującą hejterką a nie blogerką.

Tak dla mnie to zaczęło byś śmieszne że zainspirowałam się tym stwierdzeniem i postanowiłam napisać tego posta. I wcale nie chodzi o to że mam „ból dupci”, jak to teraz ludzie mówią.
Już kiedyś wspomniałam, jak to dla ludzi, którzy nie potrafią przyjąć krytyki powstał hejt. I to wcale nie oznacza że ktoś ich wyklina. Oj nie! Niektórzy sądzą że jest to wynikiem zazdrości, kompleksów czy brakiem własnych sukcesów. Lecz czy serio tylko o to chodzi?
Temat hejtu jest wszystkim dość powszechnie znany i można by było rzec że w tym temacie powiedziano wszystko. Jednak wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy że robi sobie samemu krzywdę, gdy nie umie się przyjąć krytyki.
Czy nie w Konstytucji jest napisane że każdy człowiek ma prawo do wolnego wypowiedzenia się tego co myśli? Na każdej stronie, blogu czy platformie jest opcja by skomentować dany artykuł. I kiedy jednej osobie na ileś tam coś się nie spodoba i wypowie się negatywnie w danym temacie, dostaje miano hejtera.

Od czego w ogóle nazwa HEJTER? Być może wymyślił to jakiś tępak, który nie potrafi odmienić czasownika hate (nienawidzić) i postanowił napisać to określenie fonetycznie. Dostrzegłam że to właśnie w Polsce ludzie (w większości młodzież) nie potrafią odebrać krytyki. Nawet tej wyrażony w kulturalny sposób.
Widziałam wiele opinii na temat "hejterów". Dowiedziałam się że ponoć hejterzy to ludzie nic nie robiący w domu, z wyjątkiem siedzenia przed komputerem. A że ich życie jest na tyle nudne że zazdroszczą innym i ich "hejtują". Serio?
Również mojej osobie się dostało i ktoś się przyczepił jak ja śmiałam napisać o znanych blogerkach, że one nie pracują pisząc blogi. Że ja ewidentnie im zazdroszczę? Czy rzeczywiście jest czego zazdrościć? Raczej wątpię - i jest to moje zdanie, którego nikt nie będzie mi narzucał że mam zmienić.


Spójrzmy przykładowo na te wszystkie blogi fashion prowadzone przez np. 13stki. Nie ma w nich nic oryginalnego. Każdy komentarz to nic innego jak „lizanie dupy” sobie nawzajem aby druga osoba weszła i również skomentowała „jak to wielce się zachwyca”. Każdy kto zakłada kanał na youtube czy tworzy nowego bloga powinien być przygotowany że prędzej czy później zostanie skrytykowany. To jest całkiem normalna rzecz. Kiedy już ten dzień nadejdzie, zauważyłam, że ludzie często "stroją fochy".  Jeżeli ktoś nie ceni sobie znanych szafiarek czy innych blogerek i skrytykuje to już jest tym złym i niedobrym? Ludzie serio? Zamiast doprawiać łatki innym w sensie krytykowania spójrzcie na siebie, gdyż nie ma osoby, która by nikogo w całym swoim życiu nie skrytykowała. I co wtedy? Cały świat to jeden wielki hejt? Czy mi musi się podobać muzyka tej całej Saszan czy Kwiatkowskiego? Nie i to jest moje zdanie i mogę śmiało to mówić – nazwiesz mnie teraz hejterem? Jeżeli Tobie nie podoba się Oberschlesien to jest to Twoje i w pełni je szanuję. Każdy powinien je szanować mimo czy jest negatywne czy pozytywne.
Miejcie własne zdanie! Wyrażajcie je! To czy ktoś myśli inaczej od reszty ludzi czy internatów nie oznacza że jest zły. Jeśli powiesz otwarcie „To mi się wcale nie podoba!” to nie oznacza że jesteś hejterem!  O wiele łatwiej i nawet lepiej będzie gdy będziecie wypowiadać się pod własnymi kontami a nie z anonimowych.

Ludzie, którzy nie potrafią odebrać krytyki nie umieją dostrzec własnych wad. Lecz nie ma osoby, która posiadała by wyłącznie same zalety. 

Pamiętajcie że nie każdemu to samo musi się podobać. A skoro ktoś chce dalej nazywać mnie już tym opseudo hejterem to fajnie – mogę nim być. Wolę to niż lizanie sobie tyłków nawzajem.


Dziękuję

lipca 09, 2015

09.07.2015

      Pisanie bloga to nie tylko siedzenie przed komputerem. Wpływ na naszą twórczość mają czynniki jakie nas otaczają, najczęściej jest to jednak nasze miejsce pracy - biurko.
I tu właśnie twórcy mogą pozwolić sobie na szaleństwo oraz indywidualizm. Jedni wolą puste jasne przestrzenie a inni niekoniecznie - chaotyczne rzeczy. Mogę śmiało przyznać się że osobiście należę do tej drugiej grupki. To że lubię mieć porządek nie oznacza wcale że lubię gdy na moim biurku jest jasno i przejrzysto. A najcenniejszym faktem jest to że całe moje ukochane biurko jest zrobione własnoręcznie. To dodaje mu tej całej magii.
Dzisiaj oprowadzę Cię po moim małym zakątku pokoju,



Na początku zacznijmy od mojej małej kolekcji długopisów. Wszak ja piszę tylko piórem to długopisy w moim życiu stanowią dużą rolę. Czy tylko ja będąc w szkole słyszałam nie raz pytanie: "Masz może długopis?". A kiedy pożyczałam... cóż, rzadko kiedy do mnie wracał pod koniec semestru. Czy tylko ja tak miałam?
Uwielbiam zakreślacze i kolorowe długopisy. To właśnie dzięki nim udaje mi się zapamiętać bardzo istotne dla mnie rzeczy takie jak między innymi datę ważnego spotkania czy wizytę u lekarza.




Mimo iż na moim biurku stoi duża lampka to jestem szczęśliwą posiadaczką malutkiej lampeczki do komputera prosto z Ikei. Taka mała rzecz a cieszy. Bardzo dobrze sprawdza się podczas normalnych prac jak na przykład pisanie eseju na kartce.  Przydatna rzecz, myślę że każdy powinien się w nią zaopatrzyć.




Znasz może Demi Lovato? Jeśli nie do gdzieś na pewno musiałaś/musiałeś usłyszeć, kiedyś. Jest to dziewczyna, która mimo ogromnego sukcesu stąpa twardo po ziemi i wie czego chce od życia. Za to między innymi ją bardzo cenię. Na swoim koncie ma już wydaną jedną książkę a przydatnym dodatkiem do niej jest właśnie ten dziennik, z którego ja zrobiłam sobie osobistą Księgę Cytatów, Zapisuje tu wszystkie cytaty, które sądzę że są godne uwagi, I nie są to jakieś "mądrości z fejsbuczka".
To bardzo motywuje. Gdy czasami nie mam pomysłu co napisać, sięgam po nią.
Fakt że piszę wszystko po angielsku zostawię dla samej siebie, bez zbędnych wyjaśnień.



Tuż nad biurkiem mam małą, wąską półeczkę, na której trzymam różne duperele (m.in. cukierki lub dysk przenośny). Trzymam tu również moje stare zdjęcia. Przypominają mi mój cały proces zmiany jaki przeszłam, nie chodzi tylko o to jak zmieniłam się fizycznie lecz o to jakim stałam się człowiekiem wewnątrz. Z niepozornego żółtodzioba stałam się pewną siebie młodą kobietą.



Teraz czas na moją ulubioną rzecz jaka jest w moim pokoju. Jest to zwykła tablica korkowa, którą ozdobiłam niezwykłymi motywującymi mnie słowami. Gdy czasami mam ochotę rzucić to wszystko i usunąć bloga patrzę w górę i... Myślę że dam radę. Zaczynam wierzyć w siebie jeszcze bardziej.
Nie tylko w kwestii pisania bloga to pomaga. W szkole, w pracy, podczas biegania, na co dzień!
Po prostu zawsze! Każdy człowiek powinien siebie motywować. Najzabawniejsze jest to że NIE były to drukowane przeze mnie "plakaty motywujące" - każde z nich narysowałam/napisałam sama (oczywiście przy pomocy wujka Google).
Jeśli chodzi o ten rysunek w prawym górnym roku, to jestem ogromną fanka Marvela.



Oczywiście czym byłoby blogowanie gdyby nie komputer? Mój laptop też musi być niezwykły tak jak jego właścicielka. I powiem Ci że mam gdzieś zdjęcia, na których blogerki chwalą się że mają Maca. Może ładnie wygląda i jest modny lecz czy aby na pewno jest lepszy od tego z systemem Windowos?
Ja swój komputer uwielbiam, szczególnie obklejać go różnymi naklejkami. Lecz gdy muszę wyjść pomaga mi mój mały iPad. Mam w nim wiele książek oraz służy mi jako notatnik. Gdy mam znienacka jakiś pomysł dotyczący postów, szybko go wyjmuję i zapisuję. W czasie podróży autobusem czy pociągiem mam na nim ponad 300 książek więc mam duży wybór co przeczytać w wolnej chwili.



Zatem poznałaś/poznałeś jakąś część mojego życia.
A jak Ty dbasz o swoją organizację miejsca pracy?
Copyright © 2014 Amastria , Blogger