maja 28, 2015

28.05.2015

No i mój blog właśnie skończył pierwszy roczek. Dokładnie rok temu założyłam tego pseudo "modowego" bloga, który okazał się bardziej lifestylowym. Jestem bardzo szczęśliwa że udało mi się wytrwać z tą stroną aż tak długo, gdyż zapowiadało się nieciekawie.
Ale to nie jedyne urodziny jakie są dzisiaj obchodzone, ponieważ 28 maj to również urodziny mojej najmłodszej siostrzyczki – Corinne. W ogóle dopiero dzisiaj zdałam sobie sprawę że moja strona powstała w jej urodziny i to całkiem przypadkiem. Wspaniały zbieg okoliczności, nieprawdaż?
Tak naprawdę są trzy siostry: ja, Nicole (pieszczotliwie nazywana Byzią) i Corinne (na którą mówimy po prostu Corisia). Jak ja się cieszę że mam takie malutkie siostrzyczki. Cudownie jest być starszą siostrą, nie pozostaje mi nic innego jak podziękować mojej mamie za tak wspaniałe małe szatany.



Ale powróćmy już do tematu bloga.
Pierwsza rocznica. Wiadomo że miałam te swoje wzloty i upadki.. Na wielu blogach widziałam wiele "urodzinowych" postów. Nie będę prosić o klikanie jakiś głupich ciuszków, nie zrobię konkursu, czy jakiegoś tam żiwenłeja... I jeśli sądzisz że będę się jarać jaki to mój blog jest oh ah i eh… To jesteś w błędzie.
Chciałabym się podzielić z Tobą drogi czytelniku/czytelniczko moimi refleksjami na temat blogowania. Chociaż w sumie opowiem Wam o tym co mi nie pasuje i denerwuje w tej całej „blogosferze”.

Zacznijmy od samego początku...
Pierwszego bloga założyłam dziesięć lat temu. Wtedy "modne" było zakładanie takich stron w serwisie Onet.pl. Wiele moich rówieśniczek pisało wtedy opowiadania, najczęściej były to fanfiki. Wówczas nastolatki nie myślały by zostać blogerkami pseudo "modowymi".
Nie chciałam wyróżniać się z tłumu. Postanowiłam również pisać fanficka.
I wtedy właśnie się zaczęło. Wiele osób (głównie dziewczyn) robiło wtedy nagłówki, banery, szablony i inne takie duperele. Tylko jak wtedy "płaciło się" za taki dodatek? Promowaniem?
Nie! Otóż komentarzem, który przykładowo wyglądał tak:
Komentarz za baner (np. Koszt 10 kom.)
1/1
  1/2
     1/3
        1/4
            1/5
                (I tak dalej póki nie będzie 1/10)
Żałosne, prawda? No cóż taki był klimat. Sama wiele razy tak robiłam ale czy człowiek nie uczy się na własnych błędach. Jak wtedy wyglądały blogi? Wiele nastoletnich blogerek miało na swoich stronach wiele misiów pysiów czy inne różowe, brokatowe dodatki. Było to kiczowate fakt jednak widać było że nie przejmują się opinią krytyków. Nie mówię że to było słuszne czy coś... Z takimi blogami miałam do czynienia. Mój pierwszy blog był czarny z czerwonymi akcentami.
Tak było dekadę gdy sama miałam lat trzynaście.
Spójrzmy na to w świetle rzeczywistym.
Teraz blogi obecnych trzynastek wcale nie różnią się za bardzo. Wszystkie są prawie takie same. Oczywiście rozumiem - inne czasy. Szablon musi być jasny, strona przejrzysta, nie może być za dużo naćkane. OK!
Nie ma do czego się przyczepić a jednak...
Chodzi o komentowanie, które jest jeszcze bardziej żałosne niż wtedy.
Gdy ja widzę jak co druga nastoletnia blogerka błaga wręcz o "obs za obs" czy klikanie czegoś tam to mnie krew zalewa. Wręcz mam ochotę strzelić sobie kulkę w łeb. A ostatnio nawet spotkałam się z nowym zjawiskiem licytacji czyli „oddawania szczerych komentarzy”. Wczoraj przeczytałam wypowiedź jakiejś „nastki” że takie żebranie o obserwatorów na początek kariery pisarza blogowego jest wręcz wskazane i to jest dobry start.
Że co proszę? – pomyślałam oburzona.
Jak dla mnie to nic innego jak: puste obserwacje = pusty bloger.

Nawet jak ja sama czy ktoś inny napisze komentarz z serca i wstawi swój link do bloga to ja osobiście przeczytam i sama ocenię czy warto się wypowiadać na temat czy też nie. Nic na siłę nie piszę jeżeli coś mnie nie zaciekawi (a takich stron jest wiele).
Ale błagam... Licytować się o publikę? To już przesada! Raczej jestem zdania że to nie liczba obserwacji czyni nas blogerami lecz to jak piszemy, czy jak podchodzimy do tego wszystkiego.
Zauważyłam również że wiele nastolatek chce dorównać tym znanym lub innym dorosłym "fashion blogerkom", mimo iż nie mają pojęcia o modzie. (Chociaż zauważyłam że wiele blogerek dorosłych też zaczyna głupieć.)

Opowiem Ci teraz pewną historię,
Natknęłam się kiedyś na stronę pewnej czternastolatki. Jestem w jednej z tych grupek na Facebooku, gdzie autorzy promują swoje strony.
Technicznie strona była bardzo dobrze zrobiona, zdjęcia również tak samo PROFESZIONAL. Spodobał mi się. Więc co było nie tak? Zaintrygował mnie jeden post. Owa dziewczynka miała za wysokie szpilki, widać że na nią za duże. O zbyt przesadnie umalowanych ustach na czerwono już nie wspomnę. Ups! Według mnie wyglądała jak taka "stara-malutka". A ja nie lubię gdy małolatki ubierają się na stare dewotki. Skoro są młode to niech cieszą się ze swojego wyglądu a nie robią się na „stare pudernice”.
Przeczytałam komentarze, wszyscy zachwycali się jej wyglądem. Jednak ja byłam wyjątkiem.
W jak najbardziej uprzejmy sposób napisałam że stylizacja nie trafiła w mój gust i żeby następnym razem nie zakładała za dużych na siebie butów. Poza tym sądzę że gimnazjalistki powinny dać sobie na wstrzymanie z obcasami. Przecież na wszystko z czasem przyjdzie pora.
Po opublikowanym komentarzy spotkałam z falą oburzenia. Nie tylko ze strony samej autorki lecz również od jej pseudo faneczek. Dziewczynki nie oszczędzały w bluźnierstwach. Czy one nie słyszały że każdy ma prawo do własnego zdania? Byłam w szoku jak bardzo młode osoby, potocznie nazywane „gimbami”, nie potrafią odebrać krytyki. I nie mówię tu o obrażaniu innych.
A skoro już chcemy zaistnieć w sieci powinniśmy umieć ją przyjąć a nie tylko zbierać same pochwały. Ja bardzo chętnie czytam gdy ktoś ma do mnie "jakieś ale". Wiem co wtedy jest nie tak i co mogę zmienić by było następnym razem lepiej. A jak ktoś już mnie bardzo obrazi… Raczej mam to totalnie w… No wiesz,

Mimo iż wiem że nie wszyscy są tacy sami to jednak stwierdzam, że niektóre nastolatki powinny dać sobie na wstrzymanie z tym całym blogowaniem. Nie rozumiem jak ktoś opisuje swojego bloga „ piszę o wszystkim”, można pisać w różnych dziedzinach, to się wtedy nazywa lifestyle.  Ale nie istnieje coś takiego jak pojęcie "pisać o wszystkim". Czy o pójściu za potrzebą do toalety też będą pisać?
Ostatnio spotkałam się z określeniem że tylko fajne blogerki posiadają coś takiego jak Snapchat. Przeczytałam to u pewnej autorki bloga. Oczywiście reklamowała się w grupce więc wymieniłam z nią parę zdań, jednak jajko chciało być mądrzejsze od kury.
Czy naprawdę w tych czasach posiadanie jakiś durnych aplikacji mówi że jesteśmy „fajni”? Mnie nazwano głupim staruchem za takie poglądy. No trudno.

Wróćmy do prowadzenia blogów „fashion”.
Jest różnica miedzy posiadaniem bloga o modzie a bycie blogerem w tej dziedzinie. Ja tam nie uważam się za jakiegoś eksperta w tym, wszak moje stylizacje są marne, jednak... Moim skromnym zdaniem nie trzeba być zapraszanym na rożne pokazy niczym znane blogerki (nazwisk nie wymienię bo chyba wszyscy wiemy o kogo chodzi) by znać się na rzeczy. Lecz kim ja jestem skoro nie pojawiam się na pokazach mody? Dla tych „znanych szafiarek” pewnie nikim. I dobrze! Wolę być zwykłym śmiertelnikiem niż tępą celebrytką.

Często jest używane pojęcie "hejt". Prawda jest taka że to określenie to nic innego jak negatywna opinia typu: to mi się nie podoba, nie lubię tego, itd. Oczywiście twórcy owego określenia to ludzie którzy nie potrafią zrozumieć tego i dla nich nie istnieje możliwość że komuś coś może się nie podobać. Dla wszystkich wszystko musi być cacy i koniec kropka. A jak ktoś nas krytykuje (nawet w sposób kulturalny, bez przekleńst) to już jest hejterem. Ludzie serio?
Kiedyś jedna z TYCH ZNANYCH blogerek napisała że hejterzy mają brzydkie twarze.
Skąd, pytam się, ona wzięła to stwierdzenie? Nie istnieją piękne/brzydkie osoby tylko charaktery jakie ludzie kształtują. A prawda jest taka że w naszych czasach społeczeństwo robi się coraz gorsze.

A jaka ze mnie blogerka pseudo modowa? Żadna!
Twierdze o sobie że jestem pożal się Boże blogerką. Nie dążę do perfekcji i wciąż uczę się blogować, mimo iż minęło tyle lat. Wprawdzie człowiek uczy się przez całe życie.
Lubię bawić się modą, łączyć style. Jedni do szkoły idą w prawie tych samych dresach niczym klony. Ja jednak wolę założyć jakąś kurtkę dżinsową najlepiej na futerku, do tego luźna sukienka i trampki.
Wciąż szukam swojego jednego stylu i wątpię czy go kiedyś znajdę. Jestem w tym kiepska.
Interesuje się modą, śledzę każdy jej ruch. Obserwuje i staram się wiedzieć co i kiedy jest modne. Ale za eksperta się nie uważam. Boże uchroń mnie od tego! Co najwyżej mogę koleżankom doradzić co według mojego zdania jest w miarę dobrze. Jeśli tylko będą chciały znać mą opinię. Choć wiadomo że o gustach się nie dyskutuje.
Nie potrzebuje torebki najnowszej z Moshino czy Gucci, iść na pokaz najnowszej kolekcji jakiegoś znanego projektanta czy darmowych produktów wysłanych od firmy XYZ.
Nie wciskam na siłę postów "systematycznie" czyli dla innych jest to co tydzień. Nie mam na to czasu, uczę się i pracuje. Zresztą jak się nie znam to nie będę na siłę o czymś pisać. Może akurat nie mam o czym pisać bo brak mi tematów? Chyba dlatego zacznę iść bardziej w lifestyle niż w fashion.
Wierz mi na słowo że wszystkie zdjęcia, które są na tej stronie zostały przeze mnie zrobione (a raczej przerobione bo zawsze proszę by mój facet robił mi zdjęcia nawet tzw. z dupy, a ja nieszczęsna muszę potem nad tym siedzieć).
Wiele razy chciałam usuwać bloga, miałam wątpliwości w moją twórczość. Jednak moi bliscy (rodzina i przyjaciele) mnie wspierają. Nie ukrywam się z blogiem, otwarcie przyznałam że go mam. Tak samo z tym moim kanałem na YT, który jest marny. Mimo iż sama zawsze mam watpliwości to oni wierzą we mnie i zachęcają bym dalej to robiła. Oczywiście często zdarza się tak (nie raz, nie dwa) że ktoś mówi mi: Po co Ci blog? To strata czasu. Przecież to głupota.
Zawsze odpowiadam że to moja sprawa i że czerpię z tego przyjemność. A to chyba najważniejsze w tym by czerpać z tego przyjemność a nie z chęć zysku. I nie mówię teraz o blogerkach modowych lecz o wszystkich blogerach.
Lubię również pomagać innym blogerom, bawię się w robienie nagłówków lub sama robię im zdjęcia. Służę dobrą radą lub ogarniam jakieś sprawy techniczne. W ten sposób sama doskonalę swoje umiejętności oraz mogę poznać ciekawych ludzi, którzy dzielą ze mną wspólne pasje.

Na koniec wiecie jeszcze czego nienawidzę? Nabijania samemu wyświetleń na blogu!
Przecież przez takie coś statystyki bloga spadają. Na co komu? Żeby się dowartościować jak to nasza strona ma ohy i ahy? Nonsens!

Jeśli chce się być prawdziwym blogerem trzeba przede wszystkich lubić to!

Dziś w końcu się porządnie rozpisałam. Mam nadzieję że nie padłaś/padłeś z nudów.
W życiu każdego człowieka przychodzi taki czas gdy chce się wyrzucić coś z siebie, lecz nie mają na tyle odwagi by mówić wprost o takich problemach.
Więc oto proszę - wylewny post urodzinowy.
A Ty co o tym wszystkim sądzisz?

Jeżeli chcesz skrytykować moje poglądy to śmiało – czekam na „hejty”.

Buziaki



maja 03, 2015

03.05.2015

Dzisiaj chciałabym Was poinformować że wielkimi krokami zbliżają się pierwsze urodziny mojego bloga. Z tej okazji już przygotowałam dla Was coś naprawdę INNEGO.
I na pewno możecie się przygotować na naprawdę bardzo długiego posta.
Widzimy się więc dopiero 28 maja a tymczasem zostawiam Was z nową stylizacją.
Buziaki.





Copyright © 2014 Amastria , Blogger